Złociste, chrupiące i aromatyczne. Tak w skrócie można określić gofry, które ostatnio chętnie przygotowuję na śniadania.
Wykonanie zajmuje tylko kilka minut, a efekt jest wyśmienity!
Sprawdźcie sami!
Składniki:
(8-10 sztuk)
Sposób przygotowania:
Białko ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę, odkładamy.
Pozostałe składniki umieszczamy w misie robota i ucieramy na jednolitą masę, tak by nie było grudek. Za pomocą drewnianej łyżki powoli dodajemy do ciasta białko, delikatnie mieszamy całość.
Gofry smażymy na rozgrzanej gofrownicy na złoty kolor, u mnie ok 3-4 min.
Podajemy zaraz po przygotowaniu z ulubionymi dodatkami: owoce, słodka śmietanka, twaróg, miód.
Przygotowanie posiłku do pracy wydaje się być takie czasochłonne, nie mam kiedy, bo lekce z dziećmi, bo wolę porobić coś dla siebie, bo muszę załatwić milion spraw na mieście, bo nie umiem gotować, bo jestem taka zmęczona po całym dniu i jedyne o czym marzę to łóżko, bo nie mam pomysłu na takie posiłki do pracy…
Te i wiele innych wymówek można usłyszeć, kiedy spotykasz się w ze swoimi znajomymi w pracowniczej kuchni w porze obiadowej, a każdy wyciąga z lodówki gotowe dania od „Pana Kanapki” lub temu podobnych, a ty z dumą sięgasz po swój domowy obiad.
Jak to jest z tym gotowaniem, czy faktycznie zajmuje tyle czasu i czy domowo musi oznaczać monotonnie?
Sprawdźcie sami!
Poniżej kilka wskazówek, dzięki którym gotowanie nie będzie więcej spędzało snu z powiek, a stanie się przyjemnością.
Zrezygnuj z Facebooka i ugotuj obiad
Na tygodniu staram się, by przygotowanie posiłków do pracy nie zajęło mi więcej niż 30 min.
To tyle, co zapewne większość z nas spędza na przeglądaniu mediów społecznościowych i tym podobnych. W moim odczuciu wybór jest oczywisty – wolę domowy obiad!
Zrób test, czyli kwestia wydatków
Dwie osoby pracujące od poniedziałku do piątku w stałych godzinach, ponadto dodatkowe zajęcia typu siłownia, angielski. Do domu, w zależności od dnia tygodnia wracamy o różnych porach, czasami dosyć późno. W ciągu tygodnia nie mamy czasu na wspólne śniadania, razem jemy kolację.
W pracy kupowaliśmy kanapki na śniadanie, czasem jakiś jogurt i oczywiście obiad. Koszt dla jednej osoby to ok. 20 zł dziennie, a więc prosta matematyka: 2×20=40 zł dziennie na jedzenie w pracy(!).
W skali tygodnia: 40×5=200 zł
W skali miesiąca: 200×4=800 zł
Tak, kwota robi wrażenie!
Gotowanie w domu dla dwóch osób jest zdecydowanie bardziej ekonomiczne, co potwierdzają stany naszych kont bankowych 😉
A pieniądze, które oszczędzamy możemy przeznaczyć choćby na wakacje.
Zaplanuj listę zakupów i posiłków
W sobotę po śniadaniu przeglądam kuchenne szafki i lodówkę, sprawdzam co trzeba dokupić, co się kończy, a czego mam w nadmiarze. Sprawdzam daty ważności produktów, by wiedzieć co trzeba wykorzystać nieco szybciej. Na tej podstawie planuję listę posiłków na najbliższe dni.
W kalendarzu przy poszczególnych dniach robię notatkę, co będziemy jeść zarówno w pracy, jak i w domu (uwzględniam wszystkie posiłki, nie tylko obiady).
Listę zakupów dzielę na poszczególne działy: mięso, warzywa i owoce, nabiał, produkty suche – z taką bazą zdecydowanie łatwiej poruszać się między sklepowymi pólkami, co oszczędza nasz czas i zapobiega wrzucaniu do koszyka zbędnych rzeczy (dodatkowa oszczędność)
W ciągu tygodnia dokupuję tylko świeże pieczywo.
Wiem co jem
Kupujesz warzywa od lat u tego samego pana na bazarku? Masz sprawdzonego rzeźnika, który wie skąd pochodzi sprzedawane przez niego mięso? A jak jajka to tylko od tej miłej starszej pani, takie prosto ze wsi?
Przygotowując posiłki do pracy samodzielnie masz pewność, że wybierasz dla siebie i swoich bliskich tylko najlepsze i sprawdzone produkty. Wiesz skąd pochodzą i jak były obrabiane termicznie.
Kontrolujesz tym samym ilość tłuszczu, soli i innych „polepszaczy” smaku. Masz pewność, że nie trafi w Twoje ręce kanapka, która nie sprzedała się dwa dni wcześniej.
Wspólne gotowanie zbliża ludzi
Posiłki do pracy przygotowujemy wieczorem. Razem gotujemy, mamy wtedy czas na rozmowę o tym jak minął nam dzień, próbujemy wspólnie nowych połączeń i ustalamy co nam smakuje.
Warto więc zaangażować partnera lub dzieci i spędzić kilka chwil razem. Wtedy otrzymujemy gratis do posiłku w pracy miła rodzinną atmosferę.
Regularne jedzenie wchodzi w krew
Do pracy zabieramy śniadanie, drugie śniadanie, obiad i lekką przekąskę, np. owoc/orzechy/gorzka czekolada/warzywa. We mnie wyrobiło to nawyk regularnego jedzenia posiłków, co przekłada się na lepsze samopoczucie. Nie zaczynam dnia od kawy, a kanapek z chleba razowego z sałatą i wędzonym łososiem. Mój brzuch jest zachwycony taką zmianą!
Pomysły na posiłki do pracy
Możliwości jest mnóstwo! Musimy tylko zastanowić się, czy w pracy mamy możliwość podgrzania posiłku i spokojnie możemy zabrać zupę lub sos, czy musimy ograniczyć się do dań na zimno typu sałatki.
Swoje pomysły na obiady czerpię z internetu, książek kucharskich, podpytuję znajomych, modyfikuję swoje ulubione dania, podpatruję co w pracy jedzą inni.
Zatem nie pozostaje nic innego jak chwycić ołówek w dłoń, przygotować listę zakupów i rozpocząć przygodę z domowymi posiłkami w pracy. Warto!
Weekendy to czas relaksu po stresującym tygodniu pracy. Wtedy dopiero mamy czas na wylegiwanie się do późna w łóżku, oglądanie ulubionych seriali do południa, czytanie książek i przygotowanie na śniadanie ulubionych smakołyków.
Niedzielne śniadania, to cykl w którym zobaczycie nasze ulubione propozycje na pyszności w leniwe poranki… Będą tosty, gofry na słodko i słono, kanapki, naleśniki, pasty i wiele innych.
Zaczynamy!
Na śniadanie:
Było smacznie i słodko!
Dziś trzy książkowe propozycje, które w tym miesiącu wpadły w moje ręce, a które towarzyszą mi w drodze do pracy, wieczorem w łóżku przed snem i teraz, w czasie choroby i wylegiwania się pod kołdrą z kubkiem gorącego kakao lub ulubionej herbaty.
Zaczynamy!
Na pierwszy ogień poszła książka o jakże optymistycznym dla mnie tytule Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość – rozmowa dziennikarza Piotra Żyłki z ks. Janem Kaczkowskim.
Dzięki książce mamy okazję poznać księdza, który sam siebie określa jako onkocelebrytę – człowieka znanego z tego, że ma nowotwór, księdza który mimo przeciwności losu walczy nie tylko o swoje życie, ale daje nadzieję na życie innym. A to za sprawą założonego w Pucku hospicjum.
Ta książka to także rozmowa o Kościele i spojrzenie na niego od środa, z perspektyw duchownego, który ma świadomość zmian cywilizacyjnych i potrzeb zmian w samym Kościele, by stał się on bardziej otwarty na współczesnych ludzi i ich tryb życia. Poruszane są kwestie in vitro, aborcji oraz homoseksualizmu wśród duchownych.
Jak to wygląda z perspektywy księdza? Przekonajcie się sami!
Pozycja numer dwa to Chrzest Ognia Andrzeja Sapkowskiego, czyli kolejna część Sagi o Wiedźminie.
Muszę przyznać, że za fantastyką nie przepadam i ten gatunek zawsze był gdzieś przeze mnie pomijany, a wszelkie próby przekonania się do niego kończyły się klęską.
Wyjątek stanowią właśnie opowieści o wiedźminie Geralcie, które pochłaniam jednym tchem! Są po prostu genialne! I piszę to z pełnym przekonaniem. Ba, nawet sama gra Wiedźmin 3 Dziki Gon to według mnie dzieło, a jej twórcom należą się wielkie brawa.
Na Sagę o wiedźminie składa się 5 pozycji: Krew elfów, Czas pogardy, Chrzest ognia, Wieża Jaskółki i Pani Jeziora, ale warto także sięgnąć po wcześniejsze opowiadania, tj. Ostatnie życzenie i Miecz przeznaczenia. Dopiero wtedy mamy pełen obraz wiedźmińskiego świata.
Książki o wiedźminie to dla mnie przede wszystkim opowieść o życiowych wyborach, miłości, przyjaźni i walce dobra ze złem, zatopione w baśniowym świecie, pełnym strzyg, potworów, elfów i nadprzyrodzonych mocy. Dodatkowym atutem jest język w jakim książki są napisane – pełen humoru i ironii i chyba własnie dlatego tak bardzo pokochałam przygody Geralta z Rivii.
I na koniec propozycja numer trzy, czyli Mały przyjaciel Donny Tartt, laureatki nagrody Pulitzera za powieść Szczygieł.
Mały przyjaciel to powieść, której akcja dzieje się na południu USA w połowie ubiegłego wieku. W Dniu Matki Robin Dufresnes zostaje powieszony na drzewie w ogródku przed domem. Sprawa śmierci dziecka, mimo upływu lat pozostaje niewyjaśniona. Harriet, siostra Robina postanawia szukać sprawiedliwości na własną rękę i wymierzyć sprawcy karę.
Mały przyjaciel to powrót do krainy dzieciństwa, historia opowiedziana z perspektywy dziecka. Harriet wyznacza sobie pierwszy poważny cel. Resztę wakacji zamierza poświęcić na rozwiązanie mrocznej zagadki sprzed lat. Próba rozwiązania tej tajemnicy zetknie małoletnią Harriet z problemami dorosłych: przemocą, kłamstwem, narkotykami. Dziewczynka zderzy się ze światem dorosłych, gdyż nie tylko będzie chciała znaleźć sprawców. Ona będzie chciała się zemścić…
Powieść wciąga na długie godziny i nie daje o sobie przestać zapomnieć, dopóki jej nie pochłoniemy w całości. Zdecydowanie polecam!