Święta i wyjazd w góry minęły bardzo szybko. Było cudownie! (no może poza grypą, która mnie dopadła zaraz przed wyjazdem).
Co prawda w czasie wolnym nie gotowałam, to i tak mam kilka kulinarnych wspomnień, a właściwie dwa – Litworowy Staw w Białce Tatrzańskiej (ul. Środkowa 63) i zakopiański Corner (ul. Zaruskiego 2/Krupówki – Róg Zaruskiego).
W Litworowym miałam okazję spróbować zupy myśliwskiej z dzika podanej w chlebie, placki po zbójnicku oraz opiekane pierogi z ziemniakami i bryndzą. I jak przystało na zimowe górskie klimaty nie obyło się bez grzańca (który był bardzo rozgrzewający!).
Jedzenie było naprawdę dobre, porcje duże i aż żal było zostawić choćby kęs.
W Cornerze zamówiłam natomiast placki z gulaszem i sosem pieczarkowym, ale i spróbowałam zestawu sumo (golonka pieczona w piwie).I tu również się nie zawiodłam.
Następnym razem chętnie odwiedzę te miejsca.