Pierwszy raz z twórczością Stephena Kinga spotkałam się dobrych kilka lat temu i było to spotkanie przypadkowe. W jednym z marketów, przeglądając książki na wyprzedaży trafiłam na zbiór opowiadań Cztery pory roku i tak zaczęła się moja przygoda z Kingiem.
Zafascynowana tymi czterema nowelami, dałam się wciągnąć w magiczny, mroczny, a momentami bardzo przerażający świat, który potrafi mnie pochłonąć na kilka godzin i pozwala zapomnieć o otaczającym, tym realnym świecie.
W domowej biblioteczce zgromadziłam już kilka książek Kinga. Są to między innymi wspomniane Cztery pory roku, Zielona mila, Cmętarz zwieżąt oraz Dallas ’63.
Kilka pozycji trzymam w wersji elektronicznej na tablecie, na przykład Carrie, Miasteczko Salem, Uciekinier, Worek kości, Dobre małżeństwo i kilka innych.
Moi ulubieńcy to Skazani na Shawshank – opowieść o Andym Dufresne, finansiście, który zostaje niesłusznie skazany na karę podwójnego dożywocia za zamordowanie żony i jej kochanka. Mimo to, nie poddaje się, nawiązuje przyjaźń z jednym z więźniów i obmyśla perfekcyjny plan ucieczki.
Na równi z powyższym opowiadaniem jest Zielona mila, gdzie magia miesza się z rzeczywistością, a świat potrafi być okrutny i zaskakujący.
Przez opowieść prowadzi czytelnika Paul Edgecomb, strażnik więzienny pracujący przy wykonywaniu kary śmierci, który wspomina wydarzenia z 1935 roku i postać niezwykłego Johna Coffey’a.
Na trzecim miejscu mojego rankingu – Cmętarz zwieżąt (spotkałam się z różnymi tłumaczeniami tytułu, błędy ortograficzne są celowe), gdzie spokojne życie rodziny Creedów zamienia się w prawdziwe piekło!
Droga i tajemnicze miejsce za ich domem są pełne nagrobków zwierząt, stworzonych przez dzieci i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie destrukcyjna moc tego miejsca, przynosząca cierpienie całej rodzinie. A wszystko za sprawą kota, ulubieńca córeczki głównego bohatera, który ginie pod kołami pędzącej ciężarówki…
Książki Kinga doczekały się ekranizacji filmowych i jak dla mnie jest to prawdziwe kino, warte obejrzenia i polecenia znajomym.
Preferuję zasadę, by najpierw przeczytać, a później obejrzeć i w przypadku książek Kinga sprawdza się to doskonale.
Książki utrzymują czytelnika w napięciu, skłaniają do myślenia i poszukiwania rozwiązania, pisania w międzyczasie swojego biegu wydarzeń i losów bohaterów. Film obejrzany później doskonale dopełnia dzieła.
Warto wspomnieć, że powieściach Kinga akcja wielokrotnie rozgrywa się w stanie Maine, gdzie mieszka sam autor, a historie inspirowane są prawdziwymi ludźmi i wydarzeniami.
Obecnie jestem w trakcie czytania Wielkiego marszu-alegorycznej opowieści o przyszłości Stanów Zjednoczonych, gdzie do walki o przetrwanie staje stu wybrańców chłopców. Jestem bardzo ciekawa zakończenia, a książki Kinga polecam każdemu, kto lubi czasem się bać…
Świetny post, też lubimy spędzać zimowe wieczory z książką 🙂 Naszą drugą pasją jest gotowanie, zapraszamy do nas 🙂 blotodlazuchwalych.blogspot.com
Dziękuję i już pędzę do Was 🙂