Dziś debiutuję w roli piekarza. Zaczynam od bułek pszenno-żytnich na drożdżach (choć zakwas na chleb już czeka w lodówce i czeka na swój „wielki dzień”, ale o tym innym razem).
Mam nadzieję, że konsekwentnie wytrwam w moim nowym postanowieniu, by samodzielnie przygotowywać pieczywo i unikać tych „napompowanych” marketowych buł, które wkładałam do tej pory do koszyka robiąc w pośpiechu zakupy.
Przepis na bułki pochodzi z bloga gzikipyry.pl
Skdadniki (6-7 sztuk):
- 1 szklanka mąki pszennej,
- 1/2 szklanki mąk żytniej (typ 720),
- 1/4 kostki drożdży świeżych,
- 1 płaska łyżeczka cukru,
- 1 i 1/2 łyżki oliwy,
- 1/2 szklanki letniej wody,
- szczypta soli
Sposób przygotowania:
Drożdże kruszymy do kubka, zasypujemy cukrem, szczyptą soli, dodajemy łyżkę mąki i 2 łyżki letniej wody. Odstawiamy na 10 minut, by drożdże zaczęły pracować.
Do misy przesiewamy obie mąki, dodajemy zaczyn, wlewamy oliwę i stopniowo wodę.
Mieszamy i przez 7-8 minut porządnie zagniatamy. Ciasto na bułki powinno być elastyczne i gładkie.
Formujemy kulę, smarujemy odrobiną oliwy, przykrywamy ściereczką bawełnianą i odstawiamy na 1,5 godziny do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Dłonie oprószamy mąką.
Odrywamy porcje ciasta, formujemy kule, odkładamy na blachę.
Tak, przygotowane bułeczki nakrywamy szmatką i dajemy im ok. 10 minut dopodrośnięcia.
Wierzch nacinamy, wkładamy do gorącego pieca, pieczemy na złoty kolor przez ok. 10 minut.
Ciepłe bułeczki podane zostały z musem malinowym, konfiturą z cytryny i imbiru oraz czekoladą orzechową.